5.11.10

właśnie wiersz napisałem (5 listopada 2010, godzina 04.35)

oby tak te wszystkie gołębie jebane
szczury latające
zaraza i przekleństwo niczym te biblijne
co mnie codziennie okrzykami swemi
jeszcze przed świtem
budzą
choć akurat pospać chciałbym sobie nieco dłużej

i łażą mi
i srają po parapecie
a każdy ich krok jak młot o kowadło słyszę
przeszywa mój umysł
niczym ból zęba szczękę całą aż do ramienia paraliżuje

wszystkie
co do jednego
co do ostatniego jajka
przez tę zimę stulecia
z braku jedzenia
bądź też na tyfus
lub cokolwiek
powyzdychały!